Wszystko przez to ,że musiałam sobie wszystko poukładać , porozwiązywać problemy , a przede wszystkim zastanowić się czy prowadzenie bloga w moim przypadku ma sens ,gdyż boję się, że zabraknie mi pomysłów , że wiadomo źle zareaguje na wszelakie 'hejty' w moją stronę .
Zobaczymy jak to będzie ,ale wracając do tematu.
Wygrałam tę walkę ,ale wciąż mam w głowie myśli ,gdy patrzę w lustro '' boże, a byłam drobniutka , chudziutka '' , ''chciałabym wyglądać jak wcześniej ,mieć kości ,które widać ''
To jest naprawdę uporczywe ,przez to też kłócę się z moim chłopakiem ,bo wiadomo chciałby '' normalną '' dziewczynę ,a nie taką co cały czas narzeka na to jak wygląda i zadaje pełno pytać typu ; '' A nie uważasz ,że jestem za gruba? '' , ''Podobam Ci się jeszcze z tym tłuszczykiem ? ''. ''Nie zostawisz mnie dlatego ,że przytyłam ?''
Ja go naprawdę rozumiem ,ale on nigdy nie będzie w mojej sytuacji , nie będzie nigdy wiedział jak ja się czuje i jak to wszystko widzę .
W każdym razie nie poddaje się mimo negatywnych myśli , jestem na dobrej drodze .
Waga wzrosła , teraz nie ważę 45 kg tylko 53 kg , widzę jak przytyłam ,dlatego tak jest ciężko , ale jestem za daleko ,żeby znowu się poddać .
Teraz staram się nabrać sił do ćwiczeń ,bo po tej długiej drodze moje ciało to ładnie mówiąc ''flaczek '' :)
Niżej wrzucę zdjęcia ,które pokażą te trzy etapy
80 kg
45 kg
52 kg
Przepraszam za jakość tych zdjęć, dalej uczę się ogarnąć jakoś ładniejsze te posty: )
W razie jakichkolwiek pytań zapraszam na aska , fb itp , które są podane w poprzednim poście na samym dole :)
Dziękuję za przeczytanie i miłe komentarze
Dasz radę ! Trzymam kciuki żeby się udało ;) podobno ćwiczenia pomagają ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję i trzymam mocno kciuki za Ciebie!
OdpowiedzUsuńMój kanał na yt
Mój blog